poniedziałek, 21 marca 2016

KSIĄŻKA: Kameralne arcydzieło, czyli Leslye Walton "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" (Wydawnictwo Sine Qua Non)




Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender (ebook) – Leslye Walton




Niektóre książki mają to do siebie, że spotyka się je gdzieś w księgarni czy na stronie internetowej i potem nie da się już o nich zapomnieć. Przyciągają nas do siebie, czekają, aż wreszcie się za nie zabierzemy, podszeptując Wybierz mnie! Mnie wybierz! Skończyć się to może różnie, ale najbardziej magicznie jest wtedy, gdy po przeczytaniu okazuje się, że dana książka jest rzeczywiście wspaniała i niesie dla nas ogromny ładunek emocjonalny. Tak właśnie zdarzyło się u mnie z Osobliwymi i cudownymi przypadkami Avy Lavender autorstwa Leslye Walton, książce, którą jestem całkowicie zauroczona, i po lekturze której przez parę godzin nie mogłam się otrząsnąć ze swoich przemyśleń na jej temat. Zapraszam na recenzję najlepszej książki 2016 roku, jaką do tej pory przeczytałam.








Książka opowiada o Avie Lavender, dziewczynie, która rodzi się 1 marca 1944 roku w Seattle. I właściwie wszystko byłoby zwyczajnie, gdyby nie to, że tuż po niej nieoczekiwanie na świat przychodzi jej brat bliźniak Henry, podczas jej narodzin pobliskie ptaki wpadają w szaleństwo, a ona sama... rodzi się ze skrzydłami. Po pewnym czasie Ava, spragniona zrozumienia, kim jest, odizolowana od otoczenia, dnie spędzające w domu, postanawia prześledzić historię swojej rodziny - kobiet, które wielokrotnie dotykane były różnorakimi tragediami i bolączkami. Kolejne dramaty i smutki doprowadzają Avę do własnej historii - historii o miłości i akceptacji, ale również o okrucieństwie i obojętności. Historii kobiet, które dotykane były kolejnymi nieszczęściami, i musiały jakoś z nimi żyć. Historii, w których wyrośnięcie na plecach ogromnych skrzydeł jest błahostką w porównaniu z codziennym widzeniem tragicznie zmarłego rodzeństwa, wyczuwaniem zapachu śmierci czy sercem odrzucającym prawie wszystkie przejawy miłości.


Picture

I choć opowieść ta może wydawać się na pierwszy rzut oka jedynie fantazyjną opowiastką, to zapewniam, że wprowadzenie realizmu magicznego przez autorkę (wzorem Marqueza, Allende czy Esquivel) sprawia jedynie, że cała historia jest jeszcze bardziej realistyczna i przejmująca, dzięki temu jesteśmy też w stanie zwrócić uwagę na jej więcej elementów, jak np. na tęsknotę za własną rodziną. Subtelność tej prozy okraszonej magiczną nutą sprawia, że już od pierwszych stron nie można się od niej oderwać. Ja sama, ostatnio zarzucona kolejnymi książkami, które muszę przeczytać, otworzyłam Cudowne i osobliwe przypadki... tylko na kilka minut, żeby zobaczyć, z czym mam do czynienia - skończyło się na dwóch godzinach czytania (a wyłączyłam e-czytnik tylko dlatego, że po całym dniu pracy już nie widziałam na oczy; kolejnego dnia również jednym ciągiem nadrobiłam resztę). Od pierwszych stron bowiem ma się wrażenie, że słucha się gawędy własnej babci lub znajomej starszej pani, która przedstawia nam wydarzenia z własnego życia (ja zawsze takie opowieści kochałam, mogłam ich słuchać godzinami). Wpływ na tę lekkość zagłębienia się w opowieść ma również bardzo delikatny, ale finezyjny styl pisania autorki.



Najważniejszym środkiem przekazu u Leslye Walton jest jednak niesamowity nastrój, który autorka tworzy od pierwszej strony, i który znika długo po zakończeniu lektury. Pisarka kreuje świat z jednej strony magiczny, z drugiej niezwykle realistyczny, z idealnie odwzorowanymi ludzkimi namiętnościami i uczuciami. Wierzymy we wszelkie tęsknoty czy smutki bohaterów - bo z wieloma z nich spotkaliśmy się w jakiejś formie we własnym życiu. Tęsknota za zmarłą rodziną czy za mężczyzną, który tak naprawdę nie jest tego wart, smutek po odrzuceniu i po stracie - te uczucia to nie tylko literacki wymysł. Cała opowieść obok uczuciowej podróży serwuje nam również wycieczkę po świecie zmysłów - dzięki paru słowom jesteśmy w stanie zobaczyć przed sobą widok czy przedmiot opisywane przez autorkę, we własnych nozdrzach wyraźnie poczuć zapach, a pod palcami poczuć fakturę danego przedmiotu. Palce Margaret, oblizywane po zjedzeniu przez nią słodyczy, świeży zapach Gabe'a czy wreszcie piękne, rozłożyste skrzydła Avy to nie tylko puste słowa, a obrazy i wrażenia, których nie da się zapomnieć. Duże skupienie autorki na opowiedzeniu jednej historii z wyraźnymi początkiem i końcem (co osobiście uwielbiam, nie mogę przeżyć, gdy ktoś do powieści wrzuca milion różnych wątków, które się pod koniec w żaden sposób nie zazębiają) sprawia też, że całość można wyświetlić sobie w głowie jak najlepszy film.



Właśnie - konstrukcja opowieści. Tutaj każdy element, nawet najmniejszy, wspomniany jest po coś, i odgrywa jakąś konkretną rolę. Wszystkie fragmenty pod koniec układają się w jedną całość, sprawiając, że cała historia jest jeszcze bardziej emocjonalna, a wskazanie wyraźnego początku i końca pozwala na zbudowanie punktu kulminacyjnego i rozładowanie napięcia zakończeniem. Zakończeniem, które, choć w pewien sposób optymistyczne - czy raczej: dające nadzieję - w żaden sposób nie jest nachalne, moralizujące albo naiwne. Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender bowiem, co podkreślam kolejny raz, mówią o rzeczach ważnych (jeśli nie najważniejszych) i nierzadko tragicznych, i losy bohaterów nie są wolne od trosk nawet wtedy, gdy zdaje się, że już wszystko będzie dobrze. Mimo wszystko jednak autorce udaje się pokazać, że bohaterki w jakiś sposób będą żyć dalej, i odnosi się wrażenie, że ich życie może w jakiś sposób zmieniło się na lepsze.



Na koniec napiszę tak: ostatnio czytam wiele dobrych książek - które poruszają ważne tematy, z których każdych zdaniem się zgadzam na podstawie własnych życiowych doświadczeń, albo w które się po prostu niezwykle wciągam. Wszystkie częściowo ze mną zostają - dzięki postaciom, historii albo po prostu miłym odczuciom, które wywołują. Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender jednak zostaną ze mną nie dzięki jednemu elementowi, ale dzięki całej historii i całemu nastrojowi i gamie uczuć, które ze sobą niosą. Wiem, że długo o tej książce (może nigdy?) nie zapomnę, i uważam, że jest ona małym, kameralnym arcydziełem. Nie przypadnie może do gustu osobom twardo stąpającym po ziemi czy z jakiegoś powodu odcinających się od realizmu magicznego - jednak moją duszę i serce absolutnie podbiła. Dla takich książek właśnie zaczęłam pisać - i mam nadzieję, że będzie ich w moim życiu jak najwięcej. Polecam każdemu, kto chce zakochać się w delikatnej i magicznej prozie amerykańskiej autorki, i każdemu, kto pragnie przeczytać coś, co urzeknie go niepowtarzalną atmosferą.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Księgarni Internetowej woblink.com.



Follow my blog with Bloglovin

3 komentarze:

  1. Uwielbiam tą opowieść! Zaczarowała mnie od pierwszych stron i trzymała w transie do samego końca, idealna :)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chciałabym ją przeczytać... wiele dobrego o niej słyszałam :)

    Pozdrawiam Pośredniczka

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! :3 Muszę koniecznie przeczytać! Dziewczyna ze skrzydłami - coś dla mnie :)

    Pozdrawiam
    jakaczuszka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń